Zioła a czarna magia i tajemnicze mikstury

Twórcami bardzo wielu przesądów byli sami zielarze, którzy nie chcieli dopuścić do rozprzestrzenienia się informacji o uzdrawiającej mocy roślin między zwykłymi ludźmi. Prestiż, jaki dawało im posiadanie tej szczególnej wiedzy sprawiał, że niechętnie dzielili się doświadczeniami. Innym czynnikiem powstawania zabobonów były próby zrozumienia przez prostego człowieka istoty działania ziół. Wszystko, co było dla niego niepojęte tchnęło magią i sprowadzało wyobraźnię na manowce. W ten sposób dochodzono do błędnych wniosków, które w połączeniu z sugestiami ze strony samych zielarzy powodowały powstawanie aury mistycyzmu wokół zielarstwa i wzbudzały dla niego zabarwiony lękiem szacunek. Potem zaś pojawiły się głosy, że zwykły człowiek nie może bez pomocy demonów posiąść mocy uzdrawiania. Wyobraźnia ludzka poczęła produkować fantastyczne obrazy i niestworzone historie na temat związków zielarzy z mrocznymi siłami zła. I nie pomogły tłumaczenia, że korzystanie z tej wiedzy przynosi ludziom ulgę w cierpieniu i leczy choroby. Ważniejszym wówczas było, że "magia" ta dostępna była tylko nielicznym, którzy dzięki niej posiedli umiejętność przeciwstawienia się naturze. Bo w takich kryteriach należy rozpatrywać zdolność przywracania zdrowia, wówczas zapłonęły stosy, a mistrzowie małodobrzy mieli pełne ręce roboty.